Przyszła pora na płytki. ENTINA GREY MAT 59,8x59,8 TUBĄDZIN na kleju WIM FLEX. Najbardziej mozolny etap.
Ponieważ zdecydowaliśmy się na brodzik podpłytkowy WIM, prace zaczęły się od przestrzeni prysznica. Po odmierzeniu próbnikiem od brodzika miejsca obsadzenia syfonu, mąż musiał skuć kawałek wylewki. Miejsce pozostawione pod brodzik było głębokie (5cm+5cm styropianu + wylewka), zatem skucie było konieczne w poziomie a nie wgłąb. Do uzupełnienia przestrzeni od wylewki do brodzika mąż użył WIM POSADZKI CEMENTOWEJ. Chwalił, że dobrze mu się pracowało tym materiałem. Wchodziło i wchodziło... nie spodziewaliśmy się, że aż tyle wejdzie. Niby zużycie jest opisane na opakowaniu i w karcie, ale co innego gdy widzi się, jak faktycznie materiał schodzi. Oczywiście po drodze była jeszcze próba szczelności. I tu tak nawiasem mówiąc trzeba przyznać, że dołączony do brodzika syfon Viega l/min jest bardzo cichutki. Przyszedł czas na obsadzenie brodzika, model PROFESSIONAL 4S, czyli z 4-ma płaszczyznami spadku. Co w ogóle daje nam taki brodzik? Mimo końcowego wyglądu klasycznego odpływu liniowego, to mimo wszystko brodzik - bezpieczniejsze rozwiązanie. Ma fabrycznie wytyczone spadki, więc nie trzeba ich ręcznie tworzyć, i bezpośrednio na niego klei się płytki, odchodzi trochę roboty. No i coś dla komfortu - tworzy izolację termiczną, dzięki czemu nie wchodzi się do brodzika jak na krę lodową. I faktycznie. Od wylewki zimno, od brodzika nie. Brzegi brodzika należy okleić taśmą uszczelniającą FLEXBAND, a najlepiej jeszcze dołożyć narożniki (a przynajmniej poprowadzić taśmę na zakładkę z góry na dół). Zainteresowanym polecam filmik producenta: https://www.youtube.com/watch?v=0A8igF_UtEM. Oczywiście na filmiku wszystko jest tak szybko i czysto... w rzeczywistości ten montaż trochę trwa i jest przy tym zabawy, ale przynajmniej spadki będą takie jak powinny, będzie ciepło, i z dobrym syfonem, więc myślę, że warto. Takie bądź podobne brodziki mają też inni producenci, w tym znany producent kabin RADAWAY.
Następny krok to była hydroizolacja i folia na ścianach. I konsekwentnie produkty WIM. WIMOLASTIC i WIM PŁYNNA FOLIA. Płynna folia nie jest trwała, tym bardziej w takim miejscu jak prysznic, a hydroizolacja się nie zdegraduje, dlatego mamy szaro-żółty podział na ścianach i w miejscach newralgicznych jest szaro-WIMOLASTIC'owo.
Przyszedł czas i na stelaż (w naszym przypadku IDEAL STANDARD 35 cm szerokości. Stelaż ten można wysunąć na min. 13,5 cm, a przy naszej wąskiej łazience to istotne. Poza tym mieliśmy problem z odpływem, bo hydraulikom nie chciało się zrobić go porządnie i nie wkuli jak się to powinno zrobić. Nie dość, że rura była odsunięta zbytnio od ściany, to jeszcze wystawałaby ponad płytki ponad 0,5cm... Nagłowiliśmy się z mimośrodami, ale ostatecznie i tak najpewniejszym rozwiązaniem było wykucie, wyjęcie, przesunięcie i zaklajstrowanie od nowa, co widać na jednym ze zdjęć. Przy obudowie stelaża znów pojawił się WIM - Zestaw do zabudowy stelaża podtynkowego, czyli takie puzzle, które znacznie przyspieszają prace.
A, no i jak mogłam zapomnieć, osadzone są już przecież elementy podtynkowe baterii umywalkowej i easy box baterii natryskowej. Mąż miał trochę z tym pracy, szczególnie, że jeszcze kuł drogę pod podłączenie deszczownicy, ale wydaje się być zrobione, "że mucha nie siada". Instalacja była oczywiście wcześniej przepłukana, próby szczelności nie wykazały błędów.
W wiatrołapie mamy już ułożone płytki (układał mąż). Płytki Tubądzin Persian Tale 59,8 59,8. System poziomowania od Techniki Glazurnika. Duże ułatwienie, szczególnie dla tych, którzy kładą płytki po raz pierwszy i dla siebie. Klej WIM FLEX wysokoelastyczny.
Płytki wyglądają obłędnie. Jedna sztuka to tylko namiastka efektu. Aż szkoda, że część płytek zakryje szafa. Dodatkowo wysoka klasa ścieralności, bo 5, czyli najwyższa - takie płytki mogą być stosowane w inwestycjach, czyli miejscach o natężonym ruchu. Antypoślizgowość R9. A przede wszystkim ten wzór - nie widać każdej drobiny piasku.
Gdy tylko ekipa od ocieplenia opuści progi naszej budowy, położymy fugę epoksydową WIM Epoxyd nr 132 (beż), powinna idealnie wpasować się kolorem.
Ściany pomalowane są farbą Dulux Easy Care Ponadczasowa sepia. Kolor dobrany pod płytki. Trafna decyzja, spasowały się. Ponadczasowa sepia jest ciepłym kolorem, choć w stłumionym świetle wpada w gołębią szarość.
Pozostało ekipie dokończyć korytarz, zrobić ocieplenie nad schodami (których jeszcze nie ma) i na całość położyć gładź.
-----------------
Pssst.. nasza kuchnia jest gotowa i czeka w magazynie. Ale jeszcze jej nie widzieliśmy.
URSA Platunum DF 32. Dwie warstwy po 15 cm. Chcieliśmy wełnę + płyty Thermano albo zamiennik PIR, ale problem z dostępnością sprawił, że stanęło na samej wełnie x2.
Wreszcie nasz dom ma nie tylko okna, ale i drzwi. Teraz widać, że to naprawdę dom. I niezwykłe jest to uczucie, gdy po raz pierwszy trzyma się w ręce klucz do swojego domu. Wybór modelu drzwi zabrał nam dość dużo czasu. Kilka razy wracaliśmy do kilku wybranych modeli aż zatrzymaliśmy się na tym, co do którego nie było żadnego "ale". Drzwi płytowe Wiatrak DP18 kolot Winchester. Montaż z taśmą paroizolacyjną i paroprzepuszczalną, folią na progu i styrodourem jako wypełnieniem przestrzeni między drzwiami a nadprożem. Montaż w we własnym zakresie. Zabezpieczyliśmy klamkę :-)
Kotłownia jest już w zasadzie skończona: pomalowana (Nobiles Super Akryl na suficie i Dulux Ponadczasowa sepia na ścianach) i wyłożona płytkami (Grey Wind Mild 45x45, fuga WIM Off White nr 111). Klej WIM FLEX wysokoelastyczny. Mąż pomalował oraz położył płytki, a ja zafugowałam. Niezastąpiona była tu gumowa paca LuxTools. I nawet miedziane rurki są już zrobione na błysk - wyczyszczone i pomaloawane lakierem. Pozostało podłączenie zasobnika, czekamy na hydraulików.
W domu pojawiło się pierwsze urządzenie - zmiękczacz CLICK PALLAS EI. Mąż montował!
Przeraził nas wynik testu twardości wody. Tester kropelkowy firmy USTM wykazał 26 dH, gdzie woda bardzo twarda zaczyna się od 20 dH. Po włączeniu uzdatniacza twardość wody szybko zeszła do 3 dH. Do kuchni mamy osobną nitkę, omijającą zmiękczacz, także woda póki co może zostać na bardzo niskim stopniu twardości, a później najwyżej dostosujemy go do swoich odczuć na przykład podczas kąpieli. Ale wiadomo, dla głowic baterii i wszystkich urządzeń AGD najlepiej jest, gdy woda jest jak najbardziej miękka.
Temat filtrowania wody w kuchni jeszcze przed nami. Możliwości są różne: osmoza, której fanką nie jestem, filtry jedno - dwu- i trójstopniowe, filtrowanie w dzbanku Brita, Dafi itp. albo super-eko-pro pałeczki węglowe, szungit... i jeszcze pewnie parę innych, o których jeszcze nie słyszałam.
Podłączenia elektryczne już za nami, rozdzielnica już nie straszy plątaniną przewodów.
Ekipa od posadzki, a właściwie szef, który pracował nad wylewką i pomocnicy, którzy pracowali przy mixokrecie, zrobiła nasze posadzki w jeden (!) dzień. Od 12.00 do 21.00. Zużyta została jedna paleta kilka worków cementu Lafarge. Piachu z zakupionych 15 ton zostało niewiele i ten akurat nam się jeszcze przyda. Najlepszy jest ponoć piach gramatury 0,2, ale trudno utrafić z rzeczywistą "konsystencją". Piach zamawiany z tego samego źródła może być raz sypki, a innym razem w ogóle nie osypuje się pod łopatą. Nasz był w porządku, nie idealny, ale też nie był zły. Tak ocenił fachowiec.
Posadzki mamy od czwartku, więc nie chcę ich "chwalić przed zachodem słońca". Wizualnie, jak i przy asyście poziomicy, nie ma się do czego doczepić.
W łazience dolnej zostawiliśmy miejsce na brodzik podpłytkowy WIM Platte. A przy oknach tarasowych też jest miejsce bez posadzki. Wyłożymy je styrodurem, żeby zminimalizować podciąganie zimna, które mogłoby się pojawić, gdyby posadzka sięgała podstawy okien. Podobnie zrobimy z progiem drzwi wejściowych - wylewka została wykonana do połowy szerokości Porothermu.
Aktualnie posadzki są zraszane. Mąż kończy też prace przy rozdzielnicy.
Zdjęcia dotyczą ogrzewania podłogowego w pokojach na górze, korytarzu i łazience.
Zdjęcia dotyczą ogrzewania podłogowego w sypialni, garderobie (dwa ostatnie zdjęcia) i kotłowni (tylko pierwsze zdjęcie).
Kilka dni przed majówką hydraulicy zakończyli pracę nad podłogówką. Zastosowane zostały rury typu PE-RT, nr 1484, włoskiego producenta RBM. Dodane zostały czujniki do regulatorów SALUSA przeciw przegrzaniu podłogi. Wykonane samodzielnie przez męża, bo dla niego to pestka, a zawsze parę groszy zostało w kieszeni na inne rzeczy.
Na pierwszym zdjęciu widać kuchnię. A zdjęcie przedostatnie dotyczy dolnej łazienki, na końcu której zostawiliśmy bez styropiany - i docelowo bez wylewki - miejsce na brodzik podpłytkowy. Przynajmniej taki w tym momencie jest plan.
Nareszcie są!
Prace nad tynkami poszły bardzo sprawnie i trwały tydzień. 474 m2, w tym 54 m2 w łazienkach. W łazienkach tynk gipsowy twardy DOLINA NIDY, w łazienkach cementowo-wapienny. Pierwszy dzień to oczywiście zabezpieczenie okien, wstawienie listew, profili PROTECTOR i początek gruntowanie. Gruntowanie trwało około trzech dni zbiorczo wraz z rzuceniem pierwszej warstwy tynku w łazienkach.
Nie mieliśmy jakichś wielkich nierówności na ścianach, zatem obyło się bez większego nadrabiania tynkiem. Bezpiecznie można było zdecydować się na tynki gipsowe. Wszystkie nierówności mieściły się w normie; tynkarze nie narzekali, a materiału zeszło tyle, ile było założone.
Z efektów jesteśmy zadowoleni. Nie ma esów-floresów, bąbli (malutkie oczywiście się zdarzają, ale nielicznie). Naprawdę jest ładnie. Miejscami materiał już wysechł; czekamy na ostateczny efekt. Teraz zrobiło się jaśniej, ramy okien wyglądają zdecydowanie korzystniej i winchester jakby optycznie pojaśniał, a parapety wydają się jeszcze bardziej do nich pasować. Właśnie - parapety. Nasze cud-miód parapety to dzieło naszego znajomego, który na co dzień pracuje z drewnem, z dziada-pradziada. Pięknie dopasował kolor bejcy do winchestera.
---
Tynki wykonała firma KEL-BUD.
Zdecydowaliśmy się na samodzielnie ułożenie styropianów. Układanie styropianu nie "do rur", ale i nad nimi powoduje, że jest to żmudna i długotrwała praca. Jeden dzień rzeźbiliśmy we dwoje. Zawsze raźniej niż w pojedynkę. Nie było łatwo. Salon zapełniliśmy grafitem raz-dwa, horror zaczął się przy łazience dolnej. W międzyczasie na górę wszedł pomocnik naszego hydraulika, poprawił ułożenie rur, które - jak się okazało, JEDNAK (!) - dały radę schować się trochę w podłodze. I teraz nie ma już rury na rurze, rura od wanny nie leży już na podłączeniach od wody i wszystko mieści się w poziomie styropianów. Jednocześnie ten sam pan rozłożył styropian. Niekoniecznie tak, jakbyśmy to sami zrobili, bo "wokół rur", ale poza tym jest ok.
1. Podłogi na dole: Styropian 5 cm Termoorganika Termonium Plus - 19 paczek (dwie warstwy)
2. Podłogi na górze: Styropian 5 cm Termoorganika Gold EPS 100 - 9 paczek (jedna warstwa)
Jesień nie przyniosła niespodzianek, ale zima nas zaskoczyła, bo okazało się, że okna dachowe nie są zamontowane tak dobrze, jak dobrze ocenialiśmy wykonanie naszego dachu w ogóle. No niestety, nachwaliliśmy się, tym bardziej, że ulewy z końca zimy i początku jesieni nie przedarły się do wnętrza ani jedną kroplą. Za to przy roztopach śniegu z lodem, który utkwił na dachu, odkryliśmy na górze kałużę wody. I to nie była skroplina z okna, a regularne kapanie przy ramie okna. Niestety, okazuje się, że przy budowie domu trzeba szkolić się z każdego etapu, w każdej dziedzinie, która składa się na realizację budowlanego marzenia. Może za bardzo zawierzyliśmy fachowcom, może za bardzo odpuściliśmy tu sobie zgłębianie tematu montowania okien dachowych. Wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze. Tym bardziej, że zakupiliśmy okna wyższego typu, porządną membranę i kołnierz. Nie oszczędzaliśmy na tym. Fachowiec stwierdził, że musi wszystkie 3 okna rozebrać i zamontować na nowo, choć nie ma pojęcia, co tam się stało, bo wszystko według niego jest poprawnie. Z oglądania instruktaży FAKRO i rozmowy telefonicznej z producentem wynika, że przy montażu powinien być zastosowany tak zwany zestaw uszczelniający. Ale jeśli nie został on zakupiony, można przy montażu zawinąć membranę i ona z powodzeniem zastąpi ten zestaw, który kosztuje prawie 200 zł/sztuka na okno. Nie wiedzieliśmy o jego istnieniu, nikt przy zakupie okien nam o czymś takim nie powiedział, choć zaproponowano droższe komponenty. Najprawdopodobniej ta membrana nie jest u nas zawinięta i tu tkwi szkopuł. Sprzedający okna tłumaczył nam się, że nie proponował nam tego zestawu, bo - o zgrozo - wykonawcy nie chcą go kłaść. Zamówiliśmy je teraz i nie będzie nas obchodziło "chcenie bądź niechcenie" wykonawcy". Leje się i już. A ma się nie lać. Także jeśli czytasz ten wpis i jeszcze jesteś przed montażem okien dachowych dobrze radzimy: pamiętaj o zestawie uszczelniającym, by potem nie patrzeć, jak woda leci po tynkach.
INSTRUKCJA FAKRO: https://www.youtube.com/watch?v=J4g-TersxCA
Skończyliśmy już elektrykę. No, prawie. Zostało jeszcze podłączenie kabla pod pochłaniacz w kuchni. I najważniejsze, podłączenie do skrzynki wymienionego kabla. Mąż, chcąc zaoszczędzić, zakupił od kogoś biały kabel, ale jak potem się dowiedział, kable te zwykle są czarne, a przynajmniej powinny mieć specjalne oznaczenie. i dołożył sobie przez to pracy, bo kabel musiał być odkopany, a w tym miejscu z kolei zebrała nam się od czasu jego wkopania dość potężna stera gruzu. Najpierw musieliśmy wywieźć gruz, przynajmniej część, która utrudniała dostęp do kabla.I czekamy na licznik. Ponoć będziemy czekać na niego od podpisania umowy niecały tydzień. I wiosną na tynki.
Stan surowy zamknięty:
Minimalne koszty wg Archonu 141 100 zł
Średnie koszty wg Archonu 159 100 zł
Koszty nasze poniesione 112108 zł
W podany nasz koszt nie są wliczone: koszt mapki, tyczenia, opłat dla kierownika. Wliczone jest kopanie fundamentów. Podsumowując, w porównaniu do kosztorysu Archonu, chyba jest nieźle :) Ale im dalej w las, tym gęściej. I to jest straszne!
Wczoraj niemalże trafiliśmy w totka, bo podpisaliśmy umowę z tynkarzem. Bardzo trudno było znaleźć tynkarza: a) który zechce podpisać umowę b) którego efekty prac są naprawdę dobre c) porozmawia z potencjalnym klientem, nie grając przy tym najlepszego z branży d) wydaje się być naprawdę uczciwy i nie obiecuje gruszek na wierzbie e) nie dopatruje się na siłę trudności w realizacji prac (błędy murarzy). Czy szukamy wykonawcy idealnego? Chyba nie. Oczekujemy po prostu rzetelności.
Elektryka na górze zrobiona, teraz czas na dokończenie prac związanych z elektryką na dole.
Zostało nam jeszcze zabezpieczenie taśm paroprzepuszczalnych na 4 oknach. Ja walczę z gorączką, a mąż korzysta z wolnych dni i dwoi i się i troi, na przemian pracując przy elektryce i przy murowaniu. A jeszcze te okna. Wydawałoby się, że murowanie dawno już za nami, ale skoro zostało nam sporo cegieł (273 szt), to postanowiliśmy położyć jedną warstwę i dzięki temu zyskamy kilka cm ścianki kolankowej. Efekty widać już na poniższych zdjęciach.
Będąc ostatnio na budowie, połatałam pianą Ceresit dziury między pustakami od zewnątrz, tam, gdzie murarzom "dało się mało albo się nie dało" zaprawy. Na szczęście nie były to ogromne uchybienia, ale zawsze. Gdyby ktoś murował dla siebie, dziur by nie porobił. Pozostało jeszcze poutykanie piany tu i ówdzie w szczeliny od wewnątrz. Na pewno piana nie załatwia sprawy, ale zawsze coś, a nie są to duże szczeliny.
Niestety szef z drugiej ekipy tynkarskiej póki co milczy. Nie był zbyt chętny do podpisywania umowy, bo "słowo droższe od pieniędzy". Do tej pory podpisaliśmy umowę i z murarzami, i z dekarzem, nikt nie robił z tego sprawy i nikt nie ucierpiał. Nikomu nie dajemy cyrografu, a umowę, która zabezpiecza interesy obu stron. Czy ktoś, kto przyzwoicie wykonuje swoją pracę, powinien obawiać się podpisywania umowy? Czekamy, może jeszcze odpowie...
Mamy już umowę na realizację przyłączenia prądu i czekamy teraz na zgłoszenie się wykonawcy. Każdemu, kto będzie starał się o przyłączenie, polecamy zgłosić się do PGE ze sporym wyprzedzeniem. Chyba, że ma się mapę do celów projektowych, tak jak my na szczęście mieliśmy, to wtedy bieg sprawy przyspiesza się o jakieś 2 miesiące. Wcześniej mieliśmy na działce prąd, ale w trakcie budowy dachu trzeba było odciąć linię, bo ciągnęła się tuż nad Borówkami i zbyt nisko, by kontynuować prace dekarskie. Od tej pory wszystko robimy za pomocą agregatu Barracuda 2800 3F: moc maksymalna : 2,8 kW, moc znamionowa : 2,5 kW, moc silnika : 6,5 (KM). Jak na agregat za ok. 800 zł sprawuje się całkiem dobrze. Mieliśmy incydent z pęknięciem rury wydechowej i była to ewidentnie wada fabryczna - słaby spaw. Prosiliśmy sąsiadów o użyczenie prądu, ale niestety nikt nie miał odpowiednich zabezpieczeń albo też nie chciał zmieniać bezpieczników. Na szczęście na drodze reklamacyjnej i posiadanej gwarancji sprawę agregatu dało się załatwić i działa jak przed awarią. I tak wciąż jednak nie wiemy, kiedy będziemy mieć przyłączenie, a musimy je mieć wiosną, gdy będziemy chcieli ruszyć z tynkami. Teoretycznie powinni nas przyłączyć do końca stycznia, bo wykonawca ma 5 miesięcy na wykonanie od momentu otrzymania dokumentów z PGE, by nie płacić kary. Tak jest przynajmniej u nas. A jak jest w praktyce, to się okaże
Czekamy też na umowę z gazowni. Póki co cisza, ale z tym aż tak bardzo jeszcze się nie spieszy.
Przed nami też jeszcze podłączenie wody.Teoretycznie mamy wodę na działce, ale jest ona przyłączona do starego budynku. I teraz musimy odciąć stary budynek, podłączyć się od trójnika (mamy, nietypowo, przyłączenie od ulicy razem z sąsiadem) i pociągnąć rury do Borówek, a co ciekawe wodomierz musi pozostać w tym samym miejscu, więc prawdopodobnie w przyszłości będziemy musieli stworzyć dla niego jakąś podziemną kryjówkę.
Jest co robić.
Wybraliśmy i zakupiliśmy styropian na podłogi. Wybór padł na TERMONIUM PLUS dach podłoga. Tak właściwie konkurencją był tylko Swisspor Lambda 100. Braliśmy jeszcze pod uwagę np. Neotherm i Arbet. Ja szukałam też lokalnego producenta, i jest takowy - Kolgrost, ale charakterystyka styropianu na podłogę odstaje od styropianów Swisspor czy Termonium. Tym bardziej, że chcemy położyć grafitowy. Będę pamiętać o firmie Kolgrost, gdy będziemy szukali styropianów na fasadę. Wybór między Swissporem a Termonium rozstrzygnął się właściwie sam, bo znaleźliśmy na OLX korzystną ofertę w naszej okolicy. Okazało się, że ktoś odsprzedaje pozostałości po swojej budowie, a te "resztki" powinny nam wystarczyć. A tak naprawdę Swisspor Lambda 100 i Termonium Plus mają taką samą lambdę i współczynnik naprężenia ściskającego. I tylko opór cieplny jest tu nieznacznie różniący się, bo Swisspor ma 1,65/3,30 a Termonium 1,60/3,20. Położymy 2 x 5 cm grafitu, a fundamenty były porządnie zrobione i zaizolowane, więc powinno to wystarczyć jak to się mówi "z palcem w nosie".
Co u nas słychać?
Nie, nie jesteśmy jeszcze niestety na etapie prac wykończeniowych. Nadal trwa walka z elektryką. Nastąpiła mała zmiana koncepcji, bo mąż chowa kable w ściany. Drążył temat, drążył, i teraz drąży w ścianach i mocuje kable. Dzięki temu przede wszystkim nie będzie widać garbków na ścianach :) a i tynkarze nie będą narzekać, że coś odstaje od ściany. Za jakiś czas zamieszczę zapewne zdjęcia instalacji-widmo, czyli kabli pochowanych ścianach. Tymczasem okazało się, że nie będziemy współpracować z ekipą tynkarską, na którą liczyliśmy, bo niestety właściciel nie odbierał przez pół miesiąca telefonu, a chcieliśmy umówić się na podpisanie umowy. Teraz czekamy, na drugą ekipę, z którą mamy spotkać się pod koniec września, czyli właściwie w ciągu najbliższych dni. Z ciekawych rzeczy: wiemy już, jak będą wyglądały nasze łazienki, bo projekty są już przepracowane na nowo, a niektóre produkty z wyposażenia już kupiliśmy, korzystając z nadarzających się nam okazji, więc jeśli zajdą jakieś zmiany, to tylko w zakresie tego, czego jeszcze nie mamy.
W przypadku naszych Borówek wszystkie instalacje będą wykonane przed tynkami, bo nie chcemy, by materiał i praca tynkarzy, a zarazem nasze pieniądze szły w błoto. Na wykonawstwie można sporo zaoszczędzić, a ponieważ Inwestor ma kwalifikacje i trochę doświadczenia w elektryce, to miał urlop z kablami. Wszędzie użył kabli marki ELEKTROKABEL: gniazdkowe 2,5 mm2, oświetleniowe 1,5 mm2, w kuchni 5 x 2,5 mm2. W kuchni będzie płyta indukcyjna i pod nią podłączamy siłę. Oczywiście nie wszystkie kuchnie indykcyjne tego wymagają, ale skoro robimy wszystko od podstaw, to lepiej się zabezpieczyć na większy pobór mocy niż później mieć na przykład problem z wyborem sprzętu AGD. Palniki mogłyby działać, ale z mniejszą mocą. Wszędzie YDYP. Wszystkie kable są porządnej jakości i do tego wsunięte w peszle. W końcu budujemy dla siebie i na lata.
Najtrudniej było rozplanować oświetlenie. To i tak zostało na deser. Rozciągnięte są już wszystkie punkty zasilania, a punkty oświetleniowe są jeszcze w drodze. Ale mamy już rozplanowane, gdzie jaki rodzaj oświetlenia się znajdzie. Ciężko byłoby bez przejrzenia setek stron katalogów, które miałam możliwość wypożyczyć z lokalnego salonu oświetleniowego. Dzięki temu mamy już jakąś ogólną wizję tego, gdzie i jaki typ oświetlenia się znajdzie (lampa wisząca / stojąca / plafon / kinkiet). Przynajmniej dotyczy to całego parteru. Mniej więcej też wiemy, w jakim stylu lamp będziemy szukać. Podobają nam się lampy kolekcji CRYSTAL Z ZUMALINE, nieco lamp marki NOWODVORSKI i AZZARDO, kinkiety gipsowe CLEONI, oświetlenie zewnętrzne z NOVA LUCE.
Mamy już wybrane włączniki, gniazdka i ramki: SIMON54. W dwóch czy trzech miejscach włączniki będą zgrupowane po 3/4 w ramkach. Dodatkowo w przedpokoju znajdzie się wideofon, a w salonie MODUŁ NET od naszego pieca gazowego ARISTON GENUS ONE SYSTEM 24. Rozważamy jeszcze podłączenie alarmu. Pod rozwagą były też kable do fotowoltaiki, ale przy wielkości naszego domu, jego umiejscowieniu wedle kierunków świata i przewidywanym zużyciu, najmniejszy pakiet fotowoltaiki zwróci się - teoretycznie - po 10 latach. Za dużo dla nas przy inwestycji jakiej musielibyśmy się podjąć.
W naszych Borówkach rośnie też hydraulika. Niestety nie do końca tak jakbyśmy chcieli a wszystko samodzielnie zrobić trudno. Przykładowo, najładniejsze murowanie, które do tej pory widzieliśmy, było wykonane przez pana-nie-murarza i jego teścia. Niestety. Hydraulicy próbują robić bardziej według swojego widzimisię niż według planu naszego, i co najlepsze - rysunków swojego szefa. Widać to na jednym zdjęciu - zamiast podciągnąć rury pod baterię podtynkową, to zakończyli je w miejscu gdzie mogłaby być bateria z umywalki, i to chyba dla krasnoludków. A powyżej jest czarnym sprayem wymalowanego oznaczenie szefa. Będą poprawiać. Wyciągać rury i montować na nowo. Na górze też nie omieszkali zrobić czegoś po swojemu. Podłączenie przy pionie wyszło dość wysoko i tak zostawione spowodowałoby, że kolanko byłoby wyrastałoby ponad okładzinę. W nowym domu, gdzie robi się wszystko od podstaw - niewyobrażalne. Na dodatek panowie twierdzili, że niższe kolanko nie istnieje i "SIĘNIEDA". W pierwszym lepszym markecie takie kolanko leżało, pasło się na półce i krzyczało "weź mnie". Wystarczy podkuć i wstawić ten "nieistniejący" obiekt hydrauliczny. Panom się nie chciało. I będzie poprawka. Aż strach pomyśleć, co jeszcze wymyślą. A na przykład powinni ominąć uzdatniacz i zrobić osobne podłączenie do kuchni. Chcemy chronić zasobnik i całą instalację wraz z bateriami przed kamieniem kotłowym, ale jednocześnie nie odpowiada nam picie wody destylowanej. Tym bardziej, że słyszeliśmy już od znajomych o wpływie takiej przedobrzonej innowacji.
Wcześniej teren budowy był działką rekreacyjną, w związku z czym pojawiało się tam wiele roślin, a blisko wejścia rosła m.in. juka. Co roku pięknie kwitła Obecnie w tym miejscu jest sterta gruzu. Ale juka odbiła kawałek dalej i wciąż wyrasta na nowo, nie licząc się z niczyim zdaniem. Cóż, akcent zieleni na rozdeptanej i rozjeżdżonej ziemi nam nie przeszkadza, niech sobie rośnie. A dąb z drugiego zdjęcia pojawił się znikąd, bo nie budujemy pod lasem i w okolicy nie ma dębów. Najwyraźniej ptak posilał się u nas żołędziami i jednego u nas zostawił. Ponieważ na działce nie mamy miejsca na dąb, znaleźliśmy mu odpowiedniejsze miejsce, w towarzystwie innych dębów. Będziemy go co jakiś czas odwiedzać. Mamy zatem swoje "borówkowe" drzewo.
Niestety, ten wpis musiał pojawić się blogu.
Tuż po montażu inwestor czuje radość z zamknięcia budynku, bo inwestycja wreszcie przybiera konkretny kształt - domu. Pojawia się też radość z wybranej okleiny i paradoksalnie - otwierania i zamykania (tak, taka pozornie prosta czynność też może wywołać uśmiech, bo w końcu mogę otworzyć lub zamknąć nie jakieś tam okno, ale SWOJE okno, w SWOIM domu).
Ale chwilę później inwestor baczniej przygląda się poszczególnym partiom okien i odkrywa defekty. Na szybach, na ramach... W naszym przypadku rysy na ramach powstały w czasie transportu oraz montażu. Trójdzielne, największe okno na ramie każdej kwatery miało w tym samym miejscu rysę. Wyglądało to tak jakby powstały przez przesunięcie pasów transportowych. Odkryliśmy też głębokie przetarcie okleiny na ościeżnicy powstałe podczas montażu. No niestety, ale tak od razu tych rzeczy naprawdę się nie widzi, choć później trudno w to uwierzyć, że się ich nie zauważyło.
Ramy nie miały tyle defektów ile szyby. Rysy na ramach, łącznie z przetarciem na ościeżnicy, dało się usunąć. Szef ekipy montażowej przyjechał i za pomocą zestawu reperacyjnego usunął wady. Z szybami sprawa nie jest taka prosta. Producenci nie mają wyśrubowanych norm. Przykładowo, akceptowalna jest zmiana barwna o powierzchni 3 cm2, a w strefie brzegowej szyb zaistnienie rys jest bardziej dopuszczalne.
Spisaliśmy dokładnie wszystkie wady, bez względu na wielkość, i stworzyliśmy plik ze zdjęciami i umiejscowieniem defektów na poszczególnych pakietach. Wszystko jak na dłoni. I czekamy teraz na krok producenta. Jesteśmy dobrej myśli. Wiemy, że proces reklamacyjny może potrwać miesiąc; chcielibyśmy zamknąć temat w max 2 miesiące. Nie będziemy już czekać na efekty postępowania reklamacyjnego i zakryjemy taśmy paroprzepuszczalne klejem.
Załączam przykładowy dokument dotyczący norm defektów w pakietach szybowych oraz kilka naszych niespodzianek.
Podsumowując ilość i wielkość defektów na szybach, nie jest najgorzej, ale do ideału tym szybom zdecydowanie brakuje... Mieliśmy nadzieję, że trafi nam się regionalny Press-Glass, ale dostaliśmy Pilklingtona. Z drugiej strony nie ma pewności, że Press-Glass byłby lepszy, bo akurat nam mogłyby trafić się takie ze znaczną ilością wad... Loteria.
Zamknęliśmy się - prawie. Do montażu zostały 4 okna. Ale ponieważ dzisiaj jest 13., to przesądni powiedzieliby, że dobrze się stało. W każdym razie już widać, że dom to dom. Niby kawałek (bądź kawał) szyby z ramą, a tyle zmienia. Wnętrza też już zupełnie inaczej wyglądają, mają wyraźnie określone granice, a w przypadku salonu to nawet ramy. Minął dokładnie rok od początku poszukiwań okien. Najpierw był pierwszy przegląd tego, co jest dostępne na rynku, jakie są trendy i wymagania. Potem były pierwsze wyceny, z projektu. Jednocześnie już powstawała tabela porównawcza parametrów poszczególnych okien. Do tego dołożona została pozycja szacowanych kosztów. Gdy już wiedzieliśmy, czy/w jaki sposób modyfikujemy okna względem projektu, przyszła pora na drugą, konkretną już wycenę. Dzięki tej tabeli stopniowo wyeliminowaliśmy niektórych dostawców. Końcowy wybór rozegrał się między trzema producentami. Na tym etapie parametry były bardzo zbliżone. Wpływ na ten końcowy wybór miała jakość komunikacji z dystrybutorem, klarowność oferty (np. brak konieczności doliczania za 3cią uszczelkę, ukryte zawiasy itp., orzez co kwota nagle rośnie). Jeden z dystrybutorów zaproponował wyższą cenę w promocji niż przed, także trzeba uważać, a wstępne wyceny w takim przypadku pomagają. Ostatecznie wybraliśmy Vetrex v82 w kolorze Winchester. Jedni pytają, czemu nie białe... inni pytają, czemu nie pod kolor dachu... Nie i już. Od początku chcieliśmy jasne drewnopodobne. Zgodnie zresztą z projektem, bo tak nam się podoba i tyle. Białe okna prędzej czy później dostają żółtych przebarwień. A szare kojarzą mi się z przedsiębiorstwami ewentualnie budynkami użyteczności publicznej.
Dylemat - czy dzielić okna tarasowe na kwatery, czy też nie - rozwiązał się właściwie sam, bo mamy dość ciasny teren i ciężko byłoby bezkolizyjnie dostarczyć i zamontować tak duże szklenia. Do tej strony budynku nie ma dojazdu dużym środkiem transportu typu HDS. Dzielenie jednego okna na 2 części, a drugiego na 3 nie byłoby zbyt trafne wizualnie, stąd decyzja o podziale obu na 3 kwatery. Nie jestem tylko przekonana, czy dobrze rozwiązaliśmy otwieranie. Jedno okno jest fixem, bo 4m od niego mamy ogrodzenie, a drugie ma jedno stałe szklenie i ruchomy słupek, z czego jedna kwatera dodatkowo otwiera się uchylnie. Ale, żeby otworzyć kwaterę z prawej strony, najpierw trzeba przekręcić klamkę kwatery lewej. Mam nadzieję, że stół za bardzo nie zastawi nam tych okien.
Z lewej strony okna kuchennego frontowego będzie zlew, i tam okno jest lewe. A płyta kuchenna będzie z lewej strony drugiego okna kuchennego i to okno też jest lewe.
Długo zastanawialiśmy się nad sposobem montażu, tzn. wybrać warstwowy czy też nie. Postanowiliśmy zainwestować w taśmy i ich montaż. W tym roku nie będziemy robili ocieplenia. Po zabezpieczeniu taśm klejem będziemy spokojni o okna. Teoretycznie te taśmy są odporne na uv przez rok, ale panowie z potwierdzili, że lepiej będzie zakryć taśmy klejem do styropianu, by mieć pewność, że nic się nie zdegraduje. I tak też zrobimy. Taśmy z ram już zdjęte, także można cieszyć się już winchesterem. Okno największe jest stałym szkleniem w 3 kwaterach, a okno tarasowe mniejsze ma jedno szklenie stałe (w rogu) i ruchomy słupek. Panowie zamontowali okna, bez wspomnianych 4 szt., w 8 godzin. Aktualizacja 16.08 Już jesteśmy zupełnie zamknięci :) Okna - na co uważać? O ile nie mamy na chwilę obecną żadnych zarzutów wobec montażu, a po rocznym wałkowaniu tematu nie zauważyłam niczego niepokojącego, to z samymi oknami bywa różnie. Ramy bez zarzutu, mocowania, klamki itd. też. Problem pojawia się przy listwach, bo 2 szt. zostały źle docięte, zupełnie jakby cięto nie do wymiaru okna a na oko. To od razu jest to wymiany. Druga sprawa to rysy na szybach - trzeba bardzo dokładnie oglądać szklenia, w różnym świetle. Co prawda, co do zasady wady powinny być widoczne z 2m, ale warto pochodzić z nosem przy szybie, bo to co przed chwilą było niewidoczne, bo chwili widoczne już jest z tych 2m. Czasem to tylko ubrudzenie szyby silikonem, ale u nas niestety w 2 przypadkach szklenia na pewno są do wymiany, a jedno do weryfikacji. I jeszcze jedna rzecz - ramka termiczna, tzw. ciepła ramka. Niekiedy nie są one idealnie spasowane, są jakby na troszkę różnych poziomach. Ponoć, jak we wszystkich sprawach kontroli jakości, jest tu jakaś tolerancja. I łączenie kawałków ramek, bo w jedynym przypadku tak mamy. Nie wiemy, czy to dopuszczalne, jesteśmy w trakcie sprawdzania. Podsumowując, piątka dla panów za montaż, ramy i "okolice" ok (minus za wykończenie, czyli listwy), ale na pakiety szybowe Pilkington trzeba uważać.
Jak widać na ostatnim zdjęciu, łączenie ścian ze stropem zostało już uzupełnione pianą niskoprężną Ceresit.
Wreszcie mamy zarys pomieszczeń. Ekipa murarska postawiła ścianki wewnętrzne w dwa dni. Po wymurowaniu ścian zewnętrznych wydawało się, że zostanie nam trochę bloczków. A tymczasem niespodzianka, bo jeszcze ich zabrakło, i to około 100 sztuk. Już nie kupowaliśmy Wienerbergera. To była sobota, więc możliwości zakupowe ograniczone. Tym bardziej, że to gorący towar i obecnie niekoniecznie od ręki. Braki zostały zastąpione Leierem. Taniej, a na ścianki wewnętrzne wystarczy.
No i wreszcie mogliśmy ocenić podmurowane na 3 bloczki okna balkonowe! I stwierdzamy: tak, warto było. Podmurowanie w naszym przypadku nie zabrało wiele światła, a nie będzie dziwnego widoku na chodnik sąsiada i ewentualnych mostków termicznych.
Garderoba jest malutka, ale jak ktoś wychował się w bloku to taka nawet mała garderoba to skarb. Zmieści się cała ścianka regałów. Na etapie wstawiania okien dachowych pojawiło nam się pytanie, czy nie zrezygnować z garderoby na rzecz powiększenia sąsiadującego pokoju, ale ja obroniłam garderobę. A ten pokój i tak jest bombowy. W naszym przypadku jest ładnie doświetlony, i nienasłoneczniony jednocześnie.
Być może troszkę ciemny wyszedł pokój obok sypialni. Zrezygnowaliśmy z okna podwójnego na rzecz pojedynczego, ale moim zdaniem to podwójne wcale by sytuacji zbytnio nie ratowało. W naszym przypadku istotny jest wpływ usytuowania domu. Być może gdy pojawią się tynki i wylewki, a więc gdy podłoga "podniesie" się do góry, a ściany pojaśnieją, też inaczej to będzie wyglądało.
Nie stawialiśmy ścianki między kuchnią a salonem, dzięki czemu przestrzeń jest bardziej otwarta. I jeszcze jedna, drobna zmiana: ścianka wejściowa kotłowni jest wymurowana na równo z kominem.
Obecnie jesteśmy przed montażem okien. Zostały nam jeszcze do przygotowania pod montaż 4 górne otwory. Upał zniechęca do "pracy po pracy" i do tego przy otworach okiennych na wysokości. I tu z tą wysokością jest pewien szkopuł, bo skoro nie mamy betonowych schodów, to musimy teraz na przygotowanie i montaż okien zamontować belkę, która umożliwi dostanie się do lewego okna korytarzowego.
Trzeba przyznać, że choć na zewnątrz słońce pali, na poddaszu wcale nie jest gorąco. I tu chyba plusuje deskowanie.Czekamy na ostatni etap prac murarskich, czyli wykonanie ścianek działowych, a tymczasem przygotowujemy otwory okienne pod montaż okien. Do wyrównania używamy kleju do styropianu Kreisel Lepstyr 210. Przed naniesieniem kleju powierzchnie zostały zagruntowane Uni-Gruntem Atlas, żeby związać ewentualne mleczko. Wcześniej oczywiście zbiliśmy wszystkie murarskie nierówności z zaprawy i zmietliśmy drobiny. Po naniesieniu kleju, łącznie z zakładką 10 cm na ściany (pod taśmy paroszczelne i paroprzepuszczalne, żeby miały do czego się przykleić), jeszcze raz malujemy Uni-Gruntem. Jest przy tym wszystkim sporo zabawy, trwa to dość długo, ale mamy nadzieję, że przy montażu to zaprocentuje i okaże się, że warto było.
O samych oknach, czyli o ostatecznym wyborze, napiszę już we wpisie dotyczącym montażu. Teraz mogę tylko dodać , że w skróceniu tabeli okien (wpis ze stycznia) paradoksalnie pomogły nam Targi Interbud w Łodzi. A okno dachowe, po tych deszczach, już można można byłoby umyć ;)
12. sierpnia - wszystkie otwory okienne są przygotowane. Prawie aż żal zakrywać oknami ;)
Przyjechał transport materiałów na dach - to było uczucie pewnie podobne jak przy wygranej w Totolotka! Tyle, że tutaj trzeba było zapłacić :P Zdecydowaliśmy się na Blachotrapez Talia 7016 Wrinkle Mat Thyssenkrupp. Jeśli ktoś czytał wcześniejsze wpisy, to wie, że optowaliśmy początkowo za brązem. Po licznych wycieczkach rowerowo-dachoznawczych stwierdziliśmy, że brąz jest bardziej podatny na zmianę światła, tzn. w różnym świetle wygląda albo na bardziej czerwonawy, szaro-brązowy albo czekoladowy, a do są jeszcze dwa podobne do siebie odcienie brązu. Ta niepewność i chęć zachowania kontrastu między oknami a dachem popchnęła nas ku grafitowi 7016. Wiedziałam, że kolor próbki blachy może nieznacznie różnić się od blachy docelowej, ale w tym przypadku ta kolorystyka była wręcz identyczna z próbką. Okna Fakro U5, do łazienki oczywiście plastik. Wybraliśmy membranę średniej grubości z dostępnych w ofercie Corotop, czyli trójwarstwową, na pełne deskowanie - Corotop ULTRA 220.
Dekarz zaskoczył mnie pytaniem o wykończenie boczne dachu. Kiedyś robiło się je na kopertę, ale obecnie tendencja jest taka, by robić dwie zakładki z blachy. Wolimy minimalizm i nawiązania do natury, dlatego geometryczną kopertę odrzuciłam od razu.
Ekipa zaczęła pokrywać dach blachą od strony działki. Grafitowe poszycie modułami Talii urosło tak szybko jak deskowanie, zupełnie jak grzyby po deszczu. Sześcioosobowa ekipa z szefem na czele pracowała bardzo sprawnie. Tego samego dnia zamontowali też rynny. Okna zostawili na następny dzień. Mąż zdziwił się sposobem wyprofilowania rynny, ale postanowiłam go uspokoić instrukcjami z Internetu, bo kojarzyłam, że taki sposób montażu jest jak najbardziej poprawny. Spadek rynny w kierunku leja powinien wynosić 0,3% (3 cm na 10 m), w związku z czym, jeśli borówkowy dach ma jest na 10.40m, to siłą rzeczy, na środku dachu rynna jest lekko wybrzuszona w górę. Na pierwszy rzut oka nie jest to widoczne i później na pewno nikt nie będzie na to zwracał uwagi. Rynny są plastykowe, bo jak stwierdziliśmy - nikt nie będzie się z rynnami bił. Komin postanowiliśmy oblachować. Klinkier jest dość kosztowny, a poza tym blacha wydaje się prostsza w późniejszym utrzymaniu.
Kominy są standardowe, z wkładem ceramicznym. Nie decydowaliśmy się ani na Scheidela ani na Hocha, poszczególne elementy kupiliśmy osobno, w lokalnej wytwórni. Wyszło taniej, i wcale nie źle. Murarze postawili kominy zupełnie przyzwoicie (choć jeszcze jesteśmy przed odbiorem kominiarskim, więc na 100% pewności jeszcze chwilkę trzeba zaczekać). W jednym miejscu komin styka się ze stropem, ale kierownik powiedział, by się tym nie martwić.
Po zadeskowaniu więźby komin wydawał się strasznie wysoki. Po oblachowaniu desek nie jest już takim kolosem. Zakładałam, że komin będzie obrobiony panelami w poziomie, także realizacja troszkę mnie zaskoczyła. Nawet nie pomyślałam, że może być inaczej. Ale ostatecznie może to i dobrze, bo na poziomych panelach na pewno łatwiej zbiera się woda, bród, a co za tym idzie rośnie korozja.
Okna dachowe oznaczyliśmy na wysokości 25 cm, czyli możliwie niskiej, dla nas wygodnej. Balkonowych okien nie będzie. Gdy murarze wrócą wykonać ścianki działowe, podmurują nam te dwa okna na wysokość 3 bloczków i 1 cegły. To wystarczająco, by pod oknem można było postawić np. biurko.
Trzeci tydzień czerwca był wietrzny i pochmurny. W dniu, kiedy ekipa wykonała nam oblachowanie połowy dachu, zapowiadano trąby powietrzne, więc po ich pracy sprzątaliśmy wszystko, co się dało, a co mógł unieść dość silny wiatr. Dodatkowo zabezpieczyliśmy przygotowane do montażu blachy, na poddaszu sprzątnęliśmy pod jedną ścianę deski. I to w ostatniej chwili, bo zaraz potem zaczęło mocno padać i zerwał się silny wiatr, a na działce mieliśmy coś w rodzaj małej burzy piaskowej.
Drugą część dachu (27.06) ekipa przykryła blachą w jeden dzień. Wstawili też okna i wyłaz dachowy. Całość praca, czyli więźba, deskowanie, pokrycie i obróbka wraz z montażem okien i orynnowania zajęła ekipie tydzień. Gdy tak zastanawiam się nad naszym wyborem wykonawców, to stwierdzam, że to dość dziwna historia. Oczywiście, wybór zależał od oceny spotkania z fachowcem i także oferty, ale tak się składa, że i tak wybraliśmy murarza, który sam do nas trafił, a dekarz można powiedzieć też sam do mnie przyszedł, pół roku wcześniej, choć sprawa nie dotyczyła dachu. Jak na razie te wybory potwierdzają regułę, że pierwszy wybór- najlepszy.
EDIT 06.07.2018 - Jak to czasem bywa, niektóre rzeczy zauważa się po czasie. Tym razem nic złego. Znajomy zwrócił uwagę na to, że nasz dach jest nieco inaczej wykończony. W większości dachów wiatrówka (dla jeszcze niezorientowanych - zakończenie boczne, które jest poprowadzone od boku i, dotychczas, zaginane na blachę) jest zagięta na blasze, a u nas stoi na sztorc. Jak się dowiedzieliśmy, jest to nowy trend. Teraz pod wiatrówką formuje się rynienkę, a samej wiatrówki nie zagina na blachę. Ma to za zadanie chronić materiał przed wciskającą się pod blachę wodą, liśćmi i wszelkimi zabrudzeniami, które mogą prowadzić do korozji. Nie ma zagięcia, nie ma dziury = nie ma wody. Przyszłość pokaże, czy nowy trend jest rzeczywiście dobry.
ADAMEX Wojciech Adamek Biała - USŁUGI DEKARSKIE - polecam.
Dwa tygodnie temu przyjechał do nas z tartaku ELTRAK - Łęki Szlacheckie materiał na więźbę. Mieliśmy niezbyt przyjemną niespodziankę, bo samochód był bez HDS-a, w związku z czym materiał, w tym bele 16-tki i 18-tki trzeba było rozładować ręcznie, a drewno nie było jeszcze do końca wysuszone. Na szczęście pomógł dostawca, a u sąsiada pracowała ekipa przy tynkach i panowie też zgodzili się pomóc.
Drewno zostało pomalowane środkiem Bochemit QB Profi ("grzybobójczy i owadobójczy koncentrat do długotrwałej ochrony drewna wewnątrz i na zewnątrz przed pleśnią, grzybami i niszczącymi drewno owadami", klasa użytkowania 3 (na zewnątrz) - 10 lat, następnie kontrola stanu ochrony w dwuletnich interwałach; cyt. www.bochemie.pl).
W zeszłym tygodniu ekipa dekarska współpracująca z Blachotrapezem zabrała się do wykonania więźby. Poszło im całkiem sprawnie, w jeden dzień postawili stelaż, z efektów ich prac jesteśmy zadowoleni. Wisienką na torcie wykonania tego stelaża było to, że panowie w centralną część konstrukcji wstawili belkę opisaną naszym nazwiskiem. Zapewne to czysty przypadek, ale był to fajny widok.
Dziś murarze mają dokończyć szczyty, później zabiorą się za kominy, położą Termoton między szczyty a więźbę, a za dwa tygodnie wróci dekarz.
Zdecydowaliśmy się na wymurowanie w oknach balkonowych od strony salonu dwóch dodatkowych bloczków, by skrócić je do wysokości okien dolnych. Te dwa bloczki nie powinny zabrać zbyt wiele światła (w pokoju naprzeciwko sypialni zostawiamy okno dachowe), a unikniemy mostków cieplnych i pokój będzie bardziej ustawny.
20. kwietnia zalaliśmy strop!
Aktualnie czekamy na więźbę (4,68 m3). Zdecydowaliśmy się zaimpregnować ją sami, gdyż nie wierzymy w jakość "zielonej impregnacji". W instrukcji Kuprafung, czyli środka do impregnacji, zastrzega się, że drewno nie powinno mieć mniej niż 25% objętości przed impregnacją. Tymczasem tartak sprzedaje drewno do wysuszenia, impregnowane. Logicznie nam to się nie zgadza, ale już nie wnikaliśmy w szczegóły. Z góry założyliśmy, że będziemy impregnować własnoręcznie. Przyjęliśmy, że kupimy Bochemit, polecany zresztą przez naszego dekarza.
W dwa dni powstały ściany parteru naszej Borówki. Akurat wstrzeliliśmy się w okienko pogodowe, w którym było wiosennie. Do zaprawy poszedł plastyfikator na -8 stopni, ale nawet przy aktualnym ataku zimy nie ma -8. Zaprawa ładnie i szybko wiązała, także wszystko jest w porządku. Panowie się postarali. Pracowali szybko, a przy tym dobrze. Jak mąż powiedział, "ściany nawet ładnie pion trzymają" :-) Oby tak dalej. Był epizod przesunięcia okna przy schodach (w projekcie drzwi), ale po mojej interwencji otwór wrócił na miejsce projektowane. Mąż w lewo, ja w prawo. Ale ja myślę, że w tym przypadku odległości projektowe są naprawdę najlepsze. Panowie zaczęli już szalować. Czekamy aż zima troszkę odpuści.
Dom w Pięknotkach Kielce 2024
przez Jjunior11
Koniec z dachem
przez Pietrus
Sypialnia
przez Doris
Dechy na dachy
przez Pietrus
Mamy Okna!!
przez Krzysztof_M
2024 © ARCHON+ Biuro Projektów - Tradycyjne i nowoczesne gotowe projekty domów - autorska pracownia architektoniczna założona w 1990r. przez arch. Barbarę Mendel
Z uwagi na ciągłe doskonalenie procesu powstawania projektów (zgodnie z normą ISO 9001), prezentowane na stronie projekty domów mogą nieznacznie różnić się od dokumentacji technicznej.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym sklepie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityce prywatności.